04. Przeczucia Jima sprawdzają się
*Ally*
Zbliżała się 19.30, czyli godzina rozpoczęcia zabawy w III klasie. Ubrałam się w czerwoną sukienkę. Boże, jestem już zaręczona. Z chłopakiem, którego naprawdę kocham... A nie z Dallasem. Ugh, kiedy tylko sobie o nim przypomnę... Z moich oczu popłynęły łzy.
- Kochanie, idzie... Ally, co się stało? - spytał Austiś, usiadł koło mnie i mocno mnie przytulił.
- Wspomnienia... - jęknęłam.
- Już, nie płacz... Ciiii... (przesadziłam z ,,i"? - od aut.) - przytuliłam się do niego tak mocno, jak tylko potrafiłam. Przy nim czuję się bezpiecznie. Wiem, że nic mi się nie stanie i już zawsze mnie obroni.
- To co, idziemy na tą zabawę?
- Mhm - powiedziałam, ocierając łzy. I już po chwili byliśmy w III klasie w towarzystwie Victorii Louise.
*Jim*
Stałem z Markiem na bocianim gnieździe. Oczywiście, ten, zamiast pilnować, czy nie jedziemy na górę lodową czy coś, mówił, jak ja to bardzo zabujałem się w panience Dawson. Nonsens.
- Mark... Błagam Cię, czy ja sam muszę pilnować morza? Naprawdę, mam wrażenie, że dzisiaj stanie się coś złego...
- Nie histeryzuj - Mark machnął ręką.
- A poza tym, jak będziesz wiecznie gapił się w to morze, to Ci zimno będzie. Przecież jest 0 stopni!
Rzeczywiście, było bardzo zimno. Chłód przeniknął mnie całego.
- Brr... - mruknąłem.
- A widzisz? Trzeba słuchać starego przyjaciela! - Mark klapnął mnie po plecach.
- Znamy się przecież od kilku dni!
- Ale jestem od Ciebie o... Ile jest 17 odjąć 35?
Pacnąłem się ręką w czoło.
- 35 odjąć 17 jest 18! - powiedziałem, wyraźnie akcentując każde słowo.
- Aha. Więc jestem od Ciebie o 18 lat starszy! I dlatego jestem starym przyjacielem. Kapujesz?
- Tak.
W tej chwili spoglądnęliśmy na morze. A przed nami... Co? Góra lodowa!
- Wiedziałem, że tak będzie! - powiedziałem, i zadzwoniłem dzwonem.
- Przecież Titanic jest niezatapialny... - powiedział Mark, ale słychać było, że jest bardzo zdenerwowany.
Wziąłem telefon i zadzwoniłem do kapitana. NIECH ON ODBIERZE!
- Tak? - usłyszałem kapitana.
- GÓRA LODOWA WPROST PRZED NAMI! - warknąłem.
- Dziękuję - powiedział kapitan i odłożył słuchawkę. DZIĘKUJĘ?! On chyba zwariował!
- Nie ma szans... - jęknąłem.
- Uderzymy...
*Narrator*
Pierwszy oficer zaczął wydawać polecenia:
- Prawo na burt! - do sternika.
- Cała wstecz! - do maszynowni.
*Jim*
- Skręcaj! - szeptał wściekły Mark.
- Mówiłem! Było patrzeć i nie opowiadać, jak to ja się kocham w panience Dawson! - warknąłem.
- Nie mieliśmy przecież lornetek! - powiedział Mark.
- Racja - powiedziałem zgodnie z prawdą. Nie mieliśmy ich...
Statek zaczął skręcać. Ale, niestety, to nic nie dało. Otarliśmy się. Uderzyliśmy. Titanic uderzył w górę lodową...
***
Podczas pisania rozdziału korzystałam z Wikipedii oraz nagrania ,,titanic - iceberg collision" (na YouTube).