07. Weźcie go, mnie możecie zostawić
*Ally*
Wylądowaliśmy w wodzie. Była zimna. Tak cholernie zimna. Na szczęście miałam przy sobie Austina. Dopiero teraz dostrzegłam, jak bardzo blondyn jest dla mnie ważny. Jak bardzo mi na nim zależy. Jak bardzo go potrzebuję.
W tej chwili pociągnął mnie za rękę. Płynęliśmy gdzieś, nie wiadomo, gdzie. W końcu zauważyłam drewniane drzwi.
- Wskakuj - powiedział.
- A ty?
- Przeżyję. Wskakuj. Jesteś najważniejsza.
- Nie. Choć ze mną.
- Nie zmieszczę się.
- To wskakuj sam!
- Ally, proszę Cię!
- Wskakujemy razem, albo ja zostaję!
Austin westchnął.
- No, dobra - to mówiąc, przepłynął na drugą stronę mebla.
- Na trzy - powiedział.
- Raz, dwa, trzy! - i już byliśmy na drzwiach. Mocno się do niego przytuliłam. Boże, Boże, Boże, jak ja go kocham! Jak ja go cholernie kocham! Jest miłością mojego życia!
- Kocham Cię! - powiedziałam i przytuliłam się do niego mocno.
- Ja Ciebie też. Najbardziej na świecie - odwzajemnił uścisk.
*Jim*
- Musimy po nich jechać! - warknąłem. Ci idioci, palanci skończeni! Nie chcą jechać po rozbitków! A przecież to są ludzie! O, na przykład Austin i Ally tam są!
- Właśnie! - powiedziała Margaret Brown. Jedyna mądra...
- Nie możemy. Bez dyskusji. Właśnie! - dodawali kolejni pasażerowie w szalupie.
- Przecież panienki Dawson tam nie ma... - roześmiał się Mark.
- Jest - wycedziłem przez zęby.
- Wyskoczyła z szalupy.
- Co ty? Panienko Dawson... - jednak jej nie zauważył.
- Kuźwa! Ludzie, musimy tam jechać! - krzyknął.
*Narrator*
Minęło sporo czasu, gdy wreszcie szalupy odpłynęły po rozbitków. Wiele ludzi, niestety, już zamarzło. Trudno się dziwić - temperatura wynosiła 0 stopni.
- Halo! Halo, czy ktoś żyje?! Halo?! - krzyczeli Mark i Jim.
- To na nic - westchnął Jim.
- Wszyscy poumierali...
- Nie! Nie możesz tak myśleć! - krzyknął Mark.
- Nie możesz! NIE! HALO?!
- Tu jesteśmy... - usłyszeliśmy słaby głos... KUR*A, TO CHYBA PANIENKA DAWSON!
- Szybko, tam - wskazałem ręką.
- Hop, hop! Halo! Płyniemy do Was...
- Tutaj...
*Jim*
Już po chwili byliśmy obok panienki Dawson i Austina... Chwila, chwila, dlaczego Austin leżał w wodzie zamarznięty?!
- Błagam Was - powiedziała panienka Dawson.
- Weźcie go, mnie możecie zostawić... Może się go jeszcze... uratuje...
Ja i Mark popatrzyliśmy na siebie.
- Bierzemy ich oboje - powiedzieliśmy w tym samym czasie.
Jak postanowiliśmy, tak też uczyniliśmy.
***
DAM, DAM, DAAAM!
Proszę pomyśleć: Traktuj bliźniego jak siebie samego.